Sunday, May 27, 2018

Wielka demonstracja pod hasłem Przyszłość Niemiec – patrioci kontra czerwoni w Berlinie

Całe, żywe morze niemieckich flag – jak polskich w Warszawie w dniu 11 listopada.


Oczywiście doskonale rozumiem, że jest wielu takich, których postępujący upadek Niemiec nie martwi, a wprost przeciwnie. Wręcz szkoda mi czasu na polemizowanie z tym i przypominanie skąd i jak wzięły się w języku ojczystym takie słowa jak: pług, żołnierz, mistrz czy kamrat. Na dzień dzisiejszy liczy się przede wszystkim to jedno: ci, którzy chcą zmiażdżyć wszystkich, co nie godzą się na całkowity upadek Niemiec, gdy tylko osiągną swoje cele za Odrą, podniosą ręce na Polskę. 

 



Polski International – precz z faszystami!”
Można różnie nazywać tę grupę ludzi, która wykrzykiwała to hasło przez płot, postawiony na wieczną pamiątkę wzdłuż linii niesławnej pamięci Muru Berlińskiego. Biorąc pod uwagę, że wtrącają się w sprawy innego kraju europejskiego na jego szkodę i wstydzą się przy tym własnych barw narodowych, a za to wywijają tęczowymi albo czerwono-czarnymi flagami, raczej nie są to polscy patrioci. Prędzej należy spodziewać się, że mogliby powtórzyć w jakiś sposób wyczyny Juliana i Feliksa, zwanego żelaznym.


Szef Alternatywy dla Niemiec w Berlinie – polityk pochodzenia polskiego, o celach marszu sprzeciwu


Georg Pazderski – szef organizacji krajowej Alternatywy dla Niemiec (AfD) w Berlinie: „Chcemy to wyraźnie pokazać: mamy już tego wszystkiego po dziurki w nosie. Żądamy polityki prowadzonej w naszym interesie – ludzi, którzy ciężko pracują i płacą podatki. Polityki opartej na wolności i prawdziwej tolerancji, a przede wszystkim na sprawiedliwości. Niech w tym kraju wreszcie zapanuje sprawiedliwość!”


Tylko obecność i ciężka praca niemieckiej policji (złożonej w znacznej mierze ze Słowian) zapobiegła fizycznej rozprawie z ludźmi prawicy narodowej

Demonstracja miała ruszyć w samo południe, a już w godzinach przedpołudniowych policjanci musieli się nabiegać jak sportowcy na olimpiadzie. Na dodatek w rynsztunku do tłumienia zamieszek – czyli w czymś w rodzaju nowoczesnych zbroi. Przez całe przedpołudnie lewackie bojówki w czarnych dresach podejmowały zaciekłe próby dostania się na planowaną trasę pochodu. Trasę prowadzącą od dworca głównego do Bramy Brandenburskiej. W wyniku przemarsz zwolenników Alternatywy dla Niemiec trzeba by odwołać, bo nieżyczliwe tej partii władze administracyjne zapewne nie wyraziłyby zgody na nagłą zmianę jego trasy.


Ze względu na to, że policjanci, wśród których jest od dobrych paru lat mnóstwo Czechów, obywateli pochodzenia rosyjskiego, a także naszych rodaków, wymusili przestrzeganie prawa do zgromadzeń, dochodziło do takich oto scen:

Trzy łata temu we Frankfurcie nad Menem, gdzie postawa policji była inna, tzw. kontrdemonstranci otaczali zgromadzenia swoich wrogów, by zagłuszać ich przemówienia, a udających się na dworzec kolejowy obrzucać kamieniami o wielkości pięści. W ten sposób stłumiono ruch PEGIDA w Niemczech zachodnich.

Wszystkich was pozabijamy i do Szprewy powrzucamy!” – tak przywitał przywódców AfD tłum kontrdemonstran-tów, zgromadzony na drugim brzegu tej rzeki.


Czy Unii Europejskiej zagraża totalitaryzm?

Wszelkiego rodzaju środowiska tzw. kontrkultury, które wręcz rozkwitają w byłym Berlinie Zachodnim i na zachód od dawnej granicy wewnątrzniemieckiej, nie odnoszą się do AfD jako do przeciwników politycznych. Ich nastawienie przypomina raczej to, co odczuwali i praktykowali ubecy w stosunku do zbrojnego podziemia antykomunistycznego. Nazis raus! - Naziści precz! Ten nawet nie okrzyk, ale ryk towarzyszył Marszowi Przyszłość Niemiec na całej jego trasie. Okrzyk mający tyle samo wspólnego z prawdą co oskarżenia narodu polskiego o wymordowanie części narodu żydowskiego na terenach okupowanych przez Trzecią Rzeszę. 

 
Jest to związane z ideologią pokolenia 1968, która jednoznacznie łączy młodych gniewnych i starych, politycznych wyjadaczy. Kiedy w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych na Zachodzie stały się modne tezy pochodzącego z Niemiec amerykańskiego filozofa Herberta Marcusego, było jasne, że jest to nowe wydanie bolszewizmu i jakobinizmu. Pokolenie studentów z roku 1968 jest obecnie u steru wielu rządów. Wprowadza w czyn tezy swego mistrza: nienawiść do gospodarki rynkowej, dążenie do likwidacji (uznanych za prawdziwą ostoję reakcji) ludzi pracy najemnej i ich tradycyjnych rodzin, kompleks winy wobec ludów kolorowych. Narastanie niezwykle ostrych sprzeczności w niesuwerennej UE jest zapewne procesem nieodwracalnym.





No comments:

Post a Comment