Wednesday, December 25, 2019

Łódź 1884 — ogromne, bezkrwawe zwycięstwo polskich patriotów



Posąg Gutenberga na fasadzie Kamienicy pod Gutenbergiem, gdzie mieszkał i pracował Jan Petersilge, jeden z najbardziej zasłużonych Ludzi Miasta Łodzi, jak zwali się z dumą dawni łodzianie. W okresie międzywojennym w jego domu mieściło się Stronnictwo Narodowe – ideowa kontynuacja myśli organiczników i pozytywistów. Myśl narodowej demokracji kontynuuje obecnie Jan Engelgard. Z dziennikarskiej szkoły wysokiej etyki pracy, uporządkowanego myślenia i działania Petersilgego wyszli najlepsi dziennikarze Królestwa Polskiego, którzy swoją niezmordowaną pracą u podstaw i wzorową postawą obywatelską przyczynili się do odzyskania niepodległości w roku 1918.


Sławomir Milejski - Praca własna. Łódź, kamienica J. Petersilgego, 1896. CC BY 3.0 File:SM Łódź Piotrkowska 86 2017 (1) ID 613240.jpg Utworzony: 15 lipca 2017




Kilka słów na temat historycznej gazety


6 stycznia 1884 roku ukazał się pierwszy numer „Dziennika Łódzkiego”. Miał tylko 4 strony. Z biegiem czasu liczył sobie 6 stron. Pierwsza w Łodzi gazeta ukazująca się całkowicie w języku polskim powstała w wyniku tego, że zaborca rosyjski zabronił dalszego wydawania "Gazety Łódzkiej / Lodzer Zeitung" w dwóch językach. W związku z tym wydawca „Lodzer Zeitung” Jan Petersilge poprosił grupę swoich dziennikarzy, odpowiedzialnych dotąd za część polską jego dziennika, aby jak najszybciej założyli polską gazetę codzienną.




Dziennik Łódzki” powstał dzięki poparciu polskich Niemców oraz grupy spolszczonych Żydów


Polscy Niemcy czyli potomkowie niemieckich osadników, zamieszkali na obszarze tzw. kongresówki byli w większości nastawieni propolsko. Wynikało to przede wszystkim z tego, że byli głęboko wierzącymi chrześcijanami biblijnymi. Poza tym jako plebejuszom imponowała im wysoka kultura polskiej szlachty protestanckiej. Z biegiem czasu prowadziło to do coraz większego konfliktu tej grupy ludności z Rzeszą Niemiecką, którą opanował szowinizm czyli nacjonalizm pogański i coraz bardziej jednoznacznego utożsamiania się polskich Niemców z Polską. Pojawił się ruch polonizatorów, którzy wprowadzali język polski w Kościele Ewangelickim i u siebie w domu.





Jak świadczy o tym ta reklama, zamieszczona w jednym z pierwszych numerów „Dziennika Łódzkiego”, polskiego i niemieckiego używano w Łodzi równolegle. Wielu tutejszych Niemców władało językiem polskim, a wykształcony Polak znał dobrze niemiecki. Ten ostatni był wspólnym językiem w sprawach technicznych, finansowych, a także dotyczących działalności przemysłowej i handlowej. Wolny dostęp – public domain




Z kolei w ramach mniejszości żydowskiej występował ruch asymilatorów, którzy pod wrażeniem osiągnięć wysokiej kultury austro-niemieckiej porzucali język jidysz. Wstydząc się z powodu zastoju ich własnej społeczności, jej zwyczajów i ubiorów, które niewiele się zmieniły od czasów starożytnych, dążyli do jej unowocześnienia. Z kolei pod wpływem polonizatorów wprowadzali do synagogi język polski, a do swoich nabożeństw modlitwy o pomyślność kraju, w którym żyli. Część asymilatorów przyjęła chrzest i niezwykle poważnie przyjmowała nakazy religii chrześcijańskiej. Część uważała się za Polaków wyznania mojżeszowego.




Ludzie Miasta Łodzi


Powiedzmy; nowy typ człowieka: optymistyczny, wesoły, energiczny, we wszystkim doszukujący się jakiejś dobrej strony i góry do zdobycia, niełatwo poddający się zwątpieniu, wierzący w szczęśliwą gwiazdę.


Umówienie się na prowadzenie np. zebrania zarządu spółki po niemiecku wykluczało konieczność wypowiadania się po rosyjsku, co odpowiadało wspólnikom narodowości polskiej. Zatrudniony w tym celu Niemiec bałtycki (on z kolei od dziecka władał płynnie niemieckim i rosyjskim) po zebraniu sporządzał wnioski i uzasadnienia potrzebne do uzyskania jakichś zgód lub zezwoleń od władz carskich. Na pytanie o narodowość łodzianie odpowiadali nieraz dumnie, ale wykazując zarazem spryt: Ludzie Miasta Łodzi (Lodzermenschen). Z łamów „Lodzer Zeitung”. Wolny dostęp – public domain



Oba te ruchy zostały życzliwie przyjęte przez społeczeństwo polskie


które w ten sposób zyskało energicznych, w wielu wypadkach bogatych i wpływowych sojuszników w walce z podejmowanymi w latach 1877-1904 przez carat próbami wynarodowienia Królestwa i tzw. ziem zabranych (Wilno, Grodno, Brześć Litewski, Krzemieniec itd.). Wśród Polaków ton nadawał w tym czasie konserwatywno-liberalny nurt filozofii pozytywnej oraz pracy organicznej. Organicznicy dążyli do stopniowych reform społecznych, rozszerzenia umiejętności czytania i pisania po polsku wśród robotników i chłopów, zwalczali pijaństwo i hazard, stawiali sobie za cel asymilację mniejszości narodowych.




Po roku 1881 stało się jasne, że powstało serdeczne porozumienie organiczników, polonizatorów oraz asymilatorów


Było to związane z zaostrzeniem polityki caratu wobec mniejszości żydowskiej w Cesarstwie Rosyjskim. Żydzi zyskali dodatkową motywację do bratania się z Polakami – robić na złość ludziom caratu. Ci ostatni przyjmowali jednak owo serdeczne porozumienie przeważnie z życzliwym zainteresowaniem. Przede wszystkim ze względu na to, że organicznicy i ich sojusznicy odrzucali wszelkie przygotowania do nowego powstania, a także ruch socjalistyczny. Najbardziej inteligentni spośród rosyjskich policjantów i urzędników niechętnie stosowali się do antypolskich zarządzeń, napływających z Petersburga. Byli zdania, że ludność zaboru rosyjskiego należy związać na stałe z Rosją przy pomocy wspólnych korzyści ekonomicznych. Starali się rozpowszechniać idee panslawizmu (jedności i solidarności narodów słowiańskich) oraz panrusizmu (mateczka Rosja ma wiele dzieci i powinna je dobrze traktować, aby się do niej przywiązały). Z ich punktu widzenia naród polski powinien był trwać i zachować odrębność, a zarazem wzmacniać się i bogacić dzięki znajomości języka rosyjskiego.




Na tak skomplikowanym, pełnym paradoksów tle powstały korzystne warunki dla rozwoju – głównie w Warszawie i Łodzi – prasy polskiej wydawanej w języku polskim oraz niemieckim


Równolegle pojawiły się redagowane na miejscu, w tych dwóch miastach, gazety w języku rosyjskim. Odłóżmy je jednak na razie na bok. Okoliczności powstania gazety, która odegrała wielką rolę w życiu społecznym nieformalnej stolicy Polski Środkowej są jak najbardziej zrozumiałe na tle tamtej epoki. Codzienny, ogromny wysiłek, związany z założeniem i wydawaniem gazety codziennej koordynował mecenas Henryk Elzenberg. Był synem postępowego rabina, który tworzył modlitewniki w języku polskim. Ożenił się z Polką i przeszedł na katolicyzm. Jako radca prawny zakładów przemysłowych Scheiblera namówił ich dyrektora generalnego Edwarda Herbsta do udzielenia szczodrej pomocy finansowej w tym dziele. Herbst był jednym z najbardziej znanych polonizatorów. Prócz drukarni „Dziennika Łódzkiego” ufundował m. in. jeden z ołtarzy w kościele pod wezwaniem Podwyższenia Świętego Krzyża.




Tak zaś pisano o zadaniach nowej gazety w jej pierwszym numerze


Znad newskiej stolicy witam organ polski zaczynający wychodzić w ognisku naszego przemysłu fabrycznego, w ognisku uważanym zwykle dotąd za niepolskie. Po zwalczeniu trudności nieodłącznych od naszych stosunków, zadaniem waszym będzie zapewne krzewienie narodowej kultury przemysłowej wśród ludności krajowej w ogóle, ażeby tym sposobem dowieść, że z jednej strony umiemy pracować ku pożytkowi i chwale kraju i że z drugiej strony stoimy na wysokości nowoczesnych zasad ekonomicznych, które głoszą tolerancję dla każdego, co swoją inteligencją i pracą przyczynia się do ogólnego dobrobytu kraju. Szczęść wam Boże!"


Kolejnym paradoksem zaboru rosyjskiego było to, że wielu naszych rodaków mieszkało czasowo, a nawet na stałe w Petersburgu. W stolicy państwa carów czuli się znakomicie, a ci którzy mieli tam swoją firmę robili złote interesy. W mieście nad Newą nie odczuwało się najmniejszej niechęci wobec cudzoziemców. Można tam było mówić po polsku ile dusza zapragnie, o ile tylko ktoś miał rozmówców władających tym językiem, nie obawiając się najmniejszej kary albo nagany. To właśnie prasa rosyjska ukazująca się w Petersburgu usiłowała wesprzeć polskich poddanych cara w ich sprzeciwie wobec ustaw ograniczających prawo do posługiwania się mową ojczystą.


Stąd też żadna polska ani polsko-niemiecka gazeta nie miała najmniejszego problemu ze znalezieniem tam współpracowników, gotowych pisać z reguły znakomicie zredagowane korespondencje. Korespondencje niezbędne ze względów praktycznych, aby wszyscy zainteresowani mogli śledzić przemiany w polityce i gospodarce ogromnej Rosji i wiedzieć czego potrzebuje ogromny rynek zbytu Rosji i Chin, jak korzystnie nabyć i przewieźć nad Wisłę chińską herbatę itd. itp. Zaś odnośnie własnego podwórka szefowie „Dziennika” nie pozostawili zbyt wielu niedomówień.


Dziennik Łódzki wychodzi dla każdego, kto go czytać zechce, a jeżeli już koniecznie chodzi o to, dla kogo mianowicie wydawane jest nasze pismo dodajemy, że obok tubylców, ma ono głównie na względzie ludność, która nie będąc rdzennie krajową, blisko jest – albo być powinna – całkowitego zespolenia się z krajem. Mamy nawet wszelkie powody mniemać, że tutejsza ludność obcego pochodzenia nie inaczej pojmuję wydawnictwo nasze, bo w tych właśnie sferach przyjęte ono było z całkowitym uznaniem.”




W okresie tzw. nocy apuchtinowskiej określanej też jako czas represji po powstaniu styczniowym


nie wolno było używać w książkach i czasopismach takich pojęć jak: ojczyzna, naród polski, wolność, niepodległość, sprawa polska, a nawet nasz kraj. Za wydrukowanie czegoś takiego można było dostać rok katorgi (ciężkiej pracy przymusowej w kajdanach) i dziesięć lat zesłania do Azji na dodatek. Z tym, że do odpowiedzialności karnej pociągano w takim wypadku tylko jednego człowieka, którym był redaktor odpowiedzialny. Redaktor odpowiedzialny to było stanowisko, na którym ludzie dość często się zmieniali, bo coś takiego było trudno wytrzymać nerwowo.




Mimo wielu przeszkód oraz zagrożeń polscy patrioci cały czas pracowali dla naszego kraju


Co prawda „Dziennik Łódzki” Elzenberga przestał się ukazywać 31 grudnia 1892, ale już niebawem w mieście nad rzeką Łódką pojawiły się inne gazety drukowane po polsku. Dzielnie wspomagali ich dzieło dziennikarze jednoznacznie propolskiej „Neue Lodzer Zeitung” tzn. „Nowej Gazety Łódzkiej”. W tamtych czasach zawód dziennikarz nie kojarzył się nikomu z czymś złym, a pod zaborami polscy dziennikarze byli powszechnie szanowani. Ci dziennikarze pisali tylko prawdę i nie pochwalali ani ucisku ani wyzysku człowieka przez człowieka.


Jeśli nie pisali całej prawdy to ludzie wiedzieli, że dzieje się tak z powodu groźby surowych kar: katorgi i zamknięcia gazety


Przeciętny dziennikarz miał opinię człowieka nieprzeciętnie uczciwego, któremu można śmiało powierzyć np. pieniądze na pomoc potrzebującym. Społeczeństwo było świadome, że dziennikarze walczą o postęp i rozwój w trudnych warunkach i spieszyło im z wszelką możliwą pomocą. Lata 1884-1918 to były dni chwały niezależnych dziennikarzy zaboru rosyjskiego, zaś „zmartwychwstanie ojczyzny” (jak nazywano odzyskanie niepodległości po trwającym trzy pokolenia podziale całego kraju między trzech zaborców) było w znacznej mierze ich dziełem. Podobnie zresztą jak powstanie Armii Ochotniczej i ocalenie przed straszliwą klęską w roku 1920. Pamiętajmy o naszych dzielnych i wytrwałych przodkach, tytanach pracy, prawdziwych Europejczykach! Ich osiągnięcia przynoszą chlubę Polsce – twierdzy honoru i tolerancji.


Na koniec ponownie rzut oka na Dom Petersilgego – dzieło architektów: Kazimierza Pomian-Sokołowskiego i Franciszka Chełmińskiego. Tak nawiasem, zachował się dom Sokołowskiego przy ulicy Dzikiej, co prawda mocno przebudowany. Zapewne wrócę do tego innym razem. Kamienica pod numerem 86 to zarazem niestety jeden z niewielu przykładów dawnych łódzkich budynków, które przywrócono do dawnej świetności, acz niezbyt świetnie tam się dzieje…




Monday, December 16, 2019

Głód w naszym kraju – coraz to nowe punkty rozdawnictwa żywności





Miasto Łódź – nieformalna stolica Polski Środkowej, pełna jest świątecznych dekoracji mających sprawiać wrażenie powszechnego dobrobytu i zachęcić klientów do kupowania drogich prezentów. Niestety, nie wszystko złoto co się świeci. W hipermarketach częściej można zobaczyć nędzarza niż kupujących złote zegarki.

Na zdjęciu: część handlowa centrum handlowo-rozrywkowego Manufaktura. Personel tej nadzwyczaj tolerancyjnej placówki o charakterze międzynarodowym (sprzedawcy władają językiem angielskim, niemieckim lub francuskim), w przeciwieństwie do niektórych innych sieci hipermarketów, nie prześladuje i nie wypędza najuboższych. Rzecz jasna, w każdym miejscu publicznym są pewne granice, ale można je bez trudu odróżnić od polityki, której nazwa zaczyna się od litery A.



W miasteczku Zelów, którego oblicze ukształtowało wyznanie ewangelickie, przy ulicy Szkolnej stowarzyszenie dobroczynne ustawiło coś w rodzaju lodówki, do której każdy może włożyć jakieś produkty żywnościowe. Zaś potrzebujący pomocy mogą je stamtąd zabrać, aby zaspokoić głód. Jak podaje inne stowarzyszenie dobroczynne, działające w całym kraju, w Polsce są dwa miliony ludzi żyjących poniżej progu ubóstwa, na pograniczu biologicznego przetrwania. Określając rzecz zwyczajnie i po prostu, w Rzeczypospolitej Polskiej, w której zdaniem rządu trwa cud gospodarczy, dwa miliony mieszkańców, nawet jeśli ma jakiś dach nad głową, to nie codziennie ma co jeść.


Trzy razy po dwa miliony – co to za równanie ekonomiczne?

Do wspomnianych dwóch milionów można dodać około dwa miliony obywateli polskich, którzy w poszukiwaniu pracy i warunków umożliwiających założenie nowej rodziny wyjechali na stałe do W. Brytanii, Irlandii i krajów skandynawskich. Trzeba też pamiętać o dwóch milionach obywateli Ukrainy, którzy zamierzają przebywać w naszym kraju co najmniej przez kilka lat, ponieważ znaleźli tu pracę, a na Ukrainie żadnej pracy dostać nie mogli.

Nie mam zamiaru opowiadać tu zagadek, więc wyjaśniam, że bieda i nędza są obecnie w Polsce udziałem głównie ludzi po 50 roku życia. Ich dzieci wyjechały na stałe do Europy Zachodniej. Tam mają swoje własne wydatki: na utrzymanie małych dzieci, na budowę domu... Nie są w stanie udzielać istotnej pomocy materialnej starym rodzicom. Zaś ci ostatni w wyniku okropności terapii szokowej i rozmyślnie wywołanego przez nią bankructwa większości polskiego przemysłu w latach dziewięćdziesiątych, musieli już uprzednio obywać się przez wiele lat bez stałej pracy.

Ci starsi ludzie w przypadku wielu z nich mogliby jeszcze pracować, ale nie ma dla nich pracy, bo Ukraińcy zgadzają się pracować za niższą płacę niż ta, którą trzeba zapewnić Polakom. Tak skończył się krótki okres, w którym w Polsce można było dostać dość dobrze płatną pracę na cały etat albo na pół etatu. Wszystko jasne?



Czy w tych warunkach pomoże tworzenie coraz to nowych punktów rozdawnictwa żywności?

To retoryczne pytanie, aczkolwiek to, że organizatorzy tej inicjatywy chcą w ten sposób pomóc najbardziej potrzebującym oczywiście zasługuje na pochwałę. Podobnie jak to, że chcą sprawić aby ludzie stosunkowo zamożni nie wyrzucali do pojemników na śmieci jedzenia, które czasami posiadają w nadmiarze, czy tez z kończącym się terminem przydatności. Jest to już trzecia inicjatywa tego rodzaju w Polsce Środkowej.


W rzeczywistości przeciętny Polak nie jest pijakiem ani narkomanem, ale człowiekiem pracowitym, na którym w dosłownie każdej sytuacji można polegać, o ile tylko jest dobrze traktowany

Głoszenie, że bezdomni i głodujący to wykolejeńcy to szukanie sobie wymówki, aby nic dla nich nie robić. Przekonali się o tym już fabrykanci, a zarazem reformatorzy społeczni z XIX wieku. Kilku z nich założyło tutaj w Polsce Środkowej coś w rodzaju republik szlacheckich, w których fabrykanci podzielili się swoim dobrobytem z robotnikami.

Uwolnieni od nędzy i obaw o przyszłość robotnicy podziękowali im za to wielką wydajnością pracy. Tych kilku fabrykantów narodowości niemieckiej, żydowskiej i francuskiej stało się królami wyrobów bawełnianych Cesarstwa Rosyjskiego. Być może znajdzie się w końcu ktoś, kto idąc za tym przykładem wykorzysta tę rezerwową armię pracy zanim jej żołnierze wymrą z głodu.



Friday, December 13, 2019

Hunger in Polen: Immer neue Tafeln mit Lebensmittelnvergabe





Die Stadt Lodsch, die informelle Hauptstadt Mittelpolens, ist voll der Weihnachtsdekorationen, die den Eindruck eines allgemeinen Wohlstands erwecken und die Kunden zum Kauf teurer Geschenke anregen sollen. Leider es ist nicht alles Gold was glänzt. In Supermärkten sieht man die armen Teufel häufiger als die Reichen beim Kauf von Golduhren.


Im Bild: Einkaufsviertel des Einkaufs- und Unterhaltungszentrums Manufaktura. Das Personal dieses äußerst toleranten internationalen Unternehmens (Verkäufer beherrschen Englisch, Deutsch oder Französisch) pirscht im Gegensatz zu einigen anderen SB-Warenhausketten nicht die Ärmsten an oder vertreibt sie. Selbstverständlich an jedem öffentlichen Platz es gibt Grenzen, diese sind aber mühelos von der Politik deren Name mit der A Buchstabe beginnt, zu unterscheiden.




In der Kleinstadt Zelow, die evangelisch geprägt ist, richtete ein gemeinnütziger Verein in der Szkolna-Straße (Schulstraße; charytatywna lodówka przy ulicy Szkolnej) eine Art Kühlschrank ein, welchen jederman mit Lebensmitteln einfüllen darf. Diejenigen, die Hilfe brauchen, können diese dann herausnehmen, um ihren Hunger zu stillen. Laut einer anderen Wohltätigkeitsorganisation, die im ganzen Land tätig ist, leben in Polen zwei Millionen Menschen unterhalb der Armutsgrenze, die um biologisches Überleben kämpfen müssen. Einfach gesagt, in der Republik Polen, in der nach Einschätzung der Regierung ein Wirtschaftswunder stattfindet, es gibt zwei Millionen Einwohner, die auch wenn sie ein Dach über dem Kopf haben, nicht jeden Tag etwas zu essen bekommen.




Drei mal zwei Millionen: Was für eine volkswirtschaftliche Gleichung ist das?

Zu diesen zwei Millionen kommen etwa zwei Millionen polnische Staatsbürger hinzu, die auf der Suche nach Arbeit und Bedingungen für die Gründung einer neuen Familie dauerhaft nach Großbritannien, Irland und in die skandinavischen Länder abgereist sind. Man sollte sich auch an zwei Millionen ukrainische Bürger erinnern, die mindestens ein paar Jahre lang in unserem Land bleiben wollen, weil sie hier eine Arbeit gefunden haben und in der Ukraine keine Arbeit bekommen konnten.

Ich habe nicht vor, ein Vorschlag zu machen, hier Rätsel zu lösen, deshalb erkläre ich, dass Armut und Elend derzeit in Polen hauptsächlich Menschen über 50 heimsuchen. Ihre Kinder zogen nach Westeuropa. Dort haben sie ihre eigenen Ausgaben: für den Unterhalt kleiner Kinder, für den Bau eines Hauses usw. Sie können zugunsten der alten Eltern keine nennenswerte materielle Hilfe leisten. Und diese Eltern mussten früher schon viele Jahre lang ohne beständigen Arbeitsplatz irgendwie ausharren, infolge der Schrecken der Schocktherapie und dem gezielt verursachten Bankrott der überwiegenden Mehrheit der polnischen Industrie in den 1990ern Jahren.

Im Fall der vielen von den noch nicht sehr alten Männern und Frauen könnten sie immer noch arbeiten, aber es gibt keine Arbeit für sie, da die Ukrainer (das ist aber kein Vorwurf gegen diese Leute, weil auch sie dazu gezwungen werden) sich einverstanden erklären, für einen niedrigeren Lohn zu arbeiten, als den, der den Polen gezahlt werden muss. Damit endete eine kurze Zeit, in der man in Polen einen ziemlich gut bezahlte Vollzeit- oder Teilzeitveschäftigung bekommen konnte. Alles klar?



Kann die Lebensmittelvergabe bei immer neuen Tafeln unter diesen Umständen helfen?

Das ist eine rhetorische Frage, obwohl die Tatsache, dass die Organisatoren dieser Initiative den Bedürftigsten auf diese Weise helfen wollen, natürlich lobenswert ist. Genau wie die Tatsache, dass sie sicherstellen wollen, dass beziehungsweise wohlhabende Menschen keine Lebensmittel in Mülleimer werfen, weil sie manchmal zu viel Essen haben oder Verfallsdatum ihrer Lebensmittel, die sie selbst nicht mehr essen wollen, bald abgelaufen wird. Dies ist die dritte Initiative dieser Art in Mittelpolen.



In der Wahrheit ist ein durchschnittlicher Pole kein Trinker oder Drogenabhängiger, sondern ein fleißiger Mann, auf den man sich in jeder Situation verlassen kann, vorausgesetzt er wird gut behandelt


Zu verkünden, dass die Obdachlosen und die Hungrigen heruntergekommene Menschen sind, heißt nach einer Ausrede zu suchen, um nichts für sie zu tun. Die Fabrikanten und zugleich Lebensreformer des 19. Jahrhunderts haben es bereits damals herausgefunden. Einige von denen gründeten hier in Mittelpolen so etwas wie königliche Republiken, wo die Fabrikbesitzer ihren Wohlstand mit den Arbeitern teilten.


Von Elend und Sorgen um die Zukunft befreit dankten die Arbeiter ihnen mit großartiger Arbeitsproduktivität. Diese wenigen Fabrikbesitzer deutscher, jüdischer und französischer Nationalität wurden zu Königen von Baumwollerzeugnissen des Russischen Kaiserreiches. Vielleicht wird es endlich jemanden geben, der dem guten Beispiel folgt und diese Reservearmee der Arbeit einsetzt, bevor ihre Soldaten verhungern.


Thursday, December 12, 2019

Hunger in Poland, but there are more food banks...







The city of Lodge (Lodz, Łódź) an informal capital of Central Poland, is full of Christmas decorations designed to give the impression of general prosperity and encourage customers to buy expensive gifts. Unfortunately, all is not gold that glitters. In supermarkets, you see the poor dirty devils more often than the rich men buying gold watches.

In the picture: shopping district of the shopping and entertainment center Manufaktura. The staff of this extremely tolerant international company (salespersons speak English, German or French), unlike some other hypermarket chains, does not stalk the poorest people or drive them out. Of course there are some limits of behaviour allowed at every public place, but these are easily distinguishable from the politics whose name begins with the A letter.


In the small town of Zelow, which is characterized by Protestantism, a non-profit organization set up a kind of refrigerator on Szkolna Street (charytatywna lodówka przy ulicy Szkolnej), which everyone can fill with food. Those who need food aid can then take it out to satisfy their hunger. According to another charity operating across the country, two million people live below the poverty line in Poland, fighting for biological survival. Briefly explained, in the Republic of Poland, where the government is assuring everybody that an economic miracle (or another Miracle on the Rhine) is taking place, there are two million inhabitants who, even if they have a roof over their heads, do not get something to eat every day.


Three times two million: What kind of economic equation is that?

In addition to these two million, there are about two million Polish citizens who have left permanently for Britain, Ireland and the Scandinavian countries in search of work and conditions for establishing a new family. We should also remember two million Ukrainian citizens who want to stay in our country for at least a few years because they have found a job here and have not been able to get a job in Ukraine. Just like that!

I do not intend to make a suggestion to solve puzzles here, so I explain that poverty and misery in Poland are currently mainly targeting people over 50 years old. Their children moved to Western Europe. There they have their own expenses: for the upkeep of small children, for the construction of a house, etc. They cannot afford any significant material help in favor of their getting old parents. And these parents already once had to endure for many years without a steady job due to the horrors of shock therapy and intentionally caused bankruptcy of the vast majority of Polish industry in the 1990s.

In the case of many of these not-so-old men and women, they could still work, but there is no work for them, as the Ukrainians agree to work for a lower wage than the one paid to the Poles (but I don't blame them, as they were also forced to do so). That ended a short period in which you could get a fairly well-paid full-time or part-time job in Poland. Some obvious facts presented...


Can food distribution help with ever new food banks under these circumstances?

That’s quite a rhetorical question, although the fact that the organizers of this initiative want to help those most in need in this way is, of course, laudable. As well as the fact that they want to make sure that wealthy people do not throw food into trashcans because they sometimes have too much food or the expiration date of their food, which they no longer want to eat, will follow soon. This is the third initiative of its kind in Central Poland.


In the reality, an average Pole is not a drinker or drug addict, but a hardworking man whom you can rely on in any situation, provided he’s treated well

To proclaim that the homeless and the hungry people are lame ducks is to look for an excuse for not to do anything for them. That‘s what some manufacturers which were at the same time social reformers of the 19th century already found out at that time. They established something like royal republics here in Central Poland, where factory owners shared their wealth with the workers.

Being liberated from misery and worries about the future, the workers thanked them with great labor productivity. These few factory owners of German, Jewish and French nationality became kings of cotton products throughout the Russian Empire. Perhaps there will finally be someone who will follow the good example and use this reserve army of work, before their soldiers starve to death.


Saturday, November 16, 2019

The new budget of Lodz — a good household? Depends!







The New Center of Lodge (Lodz, Łódź) as seen from the north. In the foreground the Russian Orthodox Church of St. Alexander Nevsky. With the transformation of this part of the city Hanna Zdanowska will likely go down in history of the informal capital of central Poland.




The mayor of Lodge (Łódź) Zdanowska presented with a smile, but without hiding their dissatisfaction, the budget of our city for the next financial year.




To get right to the poinst, Lodge will continue to work radically and at the expense of even greater indebtedness to catch up with Warsaw and surpass Posnan


Revenues amount to PLN 4930 million and expenditures to PLN 5167 million, of which PLN 1 billion and PLN 96 million are new construction projects and revitalization of old buildings, buying new trams and so on. The city will again raise loans and bonds worth PLN 146 million. Debts will rise to PLN 3.6 billion.


The dissatisfied president of Łódź added that the city budget would decrease by PLN 140 million due to the income tax (PIT) exemption for citizens up to the age of 26 years. This is a government decision in the context of electoral promises which kept the ruling party in power. At the same time, however, it is one of the main sources of local government revenue in our country.

According to her, for the sum mentioned above you can asphalt 80 kilometers of roads, replace 350 kilometers of sidewalks, buy 14 trams, etc. She used the opportunity to pass the big city's debt on to the central government. So, in this context, a loud quarrel with the PiS" chairman in the city council took place, but... Instead of citing here the exchange of views...


It is more worthwhile to look at the situation of the trams

in Łódź, as important things happen in this area


Among the investments planned for the next budget, investments in the tramway network of Lodz occupy an important place. For PLN 127 million, the city's efforts to increase the speed of the trams (it is gradually being converted into a high-speed tramway network) and to introduce increasingly comfortable and modern models of light rail vehicles will continue.




Reconstruction of the tram line on the Polish Army road (at estimated cost of PLN 50 million) is an example of radical and painful changes in Lodz


This historic street, where Poles, Germans and Jews once lived in peace and friendship and which was bombed 80 years ago by Hitler's air force, will change beyond recognition, The complete replacement of tram tracks and at least a significant part of the road surface will cut off the population of the north-western part of the city from the old city centre, at least for the time of the overhaul and reconstruction work.


Not to be dismissed yet, because in view of the dispute over old tenements, the question arises when the last tenement houses in this street will miraculously collapse. For the sake of fairness, however, it should be added that expenditure on the renovation of tenements is the largest item (PLN 377 million) among Lodge's capital expenditures which would be made during the next financial year.



The tram line has been modernized and now it is the turn of some tenement błocks.


A new railway station is to be built near the new tram loop, in the newest part of the Polish Army road (ulica Wojska Polskiego), where there is already a huge self-service department store. From there, you can quickly reach not only other city railway stations (Lodge Metropolitan Railway – Łódzka Kolej Aglomeracyjna, but also the completely rebuilt long-distance train stations: Fabryczna and Kaliska.


At least but not last: Lodge receives state-of-the-art tram cars from Posnan

The tender for the delivery of 30 new trams has been completed. The proposal was chosen by Modertrans, a city-owned company in the city of Posnan that offers modern low-floor cars, was ultimately chosen. Lodge pays PLN 269 million. The tender rejected the cheapest offer, which was submitted by a Turkish company and was considered a sure winner in the race. The chassis technology ordered in Posnan especially for this purpose is intended to facilitate the journey through the old town.

The Modertrans manufacturing plants began from an unpretentious job, namely simple bus and tram repairs. Thanks to the wise policy of the city administration, there were gradually more and more machines and excellent specialists with them. From the repair to the manufacture of components, their path led. Then an assembly line of the first own rail vehicles was created. One of the first stays abroad was held by the Posnan’s tram experts in Berlin. The government in Warsaw has given money to buy and develop the latest technologies. Today, the Moderus-branded trams are conquering Poland, and tomorrow, as is the case with Solaris city buses (which are also made near Posnan), perhaps half of Europe will be the client of Modertrans.


Moderus Gamma LF 01 AC. Artur Andrzej - Own work. Gdańsk Strzyża tramway loop, vehicle’s trial version (rented by the manufacturer to TRAKO 2017) Moderus Gamma tram. CCBY 4.0





Friday, November 15, 2019

Der neue Haushalt von Lodsch: Der gute Haushalt? Kommt drauf an


Der neue Haushalt von Lodsch: Der gute Haushalt? Kommt drauf an






Das Neue Zentrum von Lodsch, von Norden gesehen. Im Vordergrund die russisch-orthodoxe Kirche von dem Heiligen Alexander Newski. Die Umgestaltung dieses Stadtteils wird Hanna Zdanowska ganz sicher in die Geschichte der informellen Hauptstadt Zentralpolens eingehen lassen.



Die Bürgermeisterin der Stadt Lodsch (Łódź) Zdanowska präsentierte mit einem Lächeln, aber auch ohne ihre Unzufriedenheit zu verheimlichen, das Budget unserer Stadt für das nächste Geschäftsjahr.




Um es kurz zu fassen: Lodsch wird auf radikale Art und Weise und auf Kosten der noch größeren Verschuldung weiter daran arbeiten, Warschau einzuholen und Posen zu übertreffen


Die Einnahmen belaufen sich auf 4930 Mio. PLN, die Ausgaben auf 5167 Mio. PLN, wovon 1 Mrd. PLN und 96 Mio. PLN auf neue Bauvorhaben sowie Revitalisierung der Altbauten, die Straßenbahn usw. entfallen. Die Stadt wird erneut Kredite und Anleihen in Höhe von 146 Mio. PLN aufnehmen. Die Schulden werden auf 3,6 Mrd. PLN steigen.

Der unzufriedene Präsident von Łódź fügte hinzu, dass das Stadtbudget aufgrund der Befreiung von der Einkommenssteuer (PIT) für Bürger bis zum Alter von 26 Jahren um 140 Mio. PLN sinken werde. Das ist eine Regierungsentscheidung im Zusammenhang mit Wahlversprechen, welche die Regierungspartei an der Macht hielt. Gleichzeitig ist es jedoch eine der Haupteinnahmequellen für die Kommunalverwaltung in unserem Land.

Ihren Angaben nach für die oben genannte Summe können Sie 80 Kilometer Straßen asphaltieren, 350 Kilometer Gehwege ersetzen, 14 Straßenbahnenwagen kaufen usw. Sie nutzte die Gelegenheit, um die Verschuldung der Großstadt auf die Zentralregierung abzuwälzen. Anstatt hier den Meinungsaustausch zu zitieren, der vor diesem Hintergrund mit dem PiS-Obmann im Stadtrat stattgefunden hat ...


Es lohnt sich, sich mit der Lage der Straßenbahnen in Lodsch zu befassen, da in diesem Bereich wichtige Dinge geschehen

Unter den für das nächste Budget geplanten Investitionen nehmen Investitionen in das Straßenbahnnetz von Lodz einen wichtigen Platz ein. Für 127 Mio. PLN werden die Anstrengungen des Stadtes zur Erhöhung der Reisegeschwindigkeit der Straßenbahn (sie wird allmählich zur Schnellstraßenbahn umwandelt) sowie zur Einführung immer komfortablerer und moderner Modelle von Stadtbahnfahrzeugen fortgesetzt.


Der Wiederaufbau der Straßenbahnlinie auf der Straße des Polnischen Heeres (der voraussichtlich 50 Mio. PLN kosten wird) ist ein Beispiel für radikale und für viele Menschen schmerzhafte Veränderungen in Lodsch

Diese historische Straße, in der einst Polen, Deutsche und Juden in Frieden und Freundschaft lebten und die vor 80 Jahren durch Hitlers Luftwaffe bombardiert wurde, wird sich bis zur Unkenntlichkeit verändern. Der vollständige Ersatz von Straßenbahnschienen und zumindest einem erheblichen Teil der Straßenoberfläche wird die Bevölkerung des nordwestlichen Teils der Stadt, jedenfalls für die Zeit der Überholung- und Wiederaufbauarbeiten, von der alten Innenstadt abschneiden. Damit noch nicht abgetan, denn angesichts des Streits um alte Mietshäuser stellt sich die Frage, wann die letzten Mietshäuser in dieser Straße auf wundersame Weise einstürzen werden. Der Gerechtigkeit halber sollte jedoch hinzugefügt werden, dass die Ausgaben für die Renovierung von Mietshäusern den größten Posten (377 Mio. PLN) im Bereich der Investitionsausgaben von Lodsch im nächsten Geschäftsjahr darstellen.


Die Straßenbahnstrecke wurde modernisiert und nun sind die etlichen Mietskasernen an der Reihe.


In der Nähe der neuen Straßenbahnschleife, im neuesten Teil der Straße des Polnischen Heeres (ulica Wojska Polskiego), wo es bereits ein SB-Warenhaus gibt, soll ein neuer Bahnhof gebaut werden. Von dort aus erreichen Sie schnell nicht nur andere Stadtbahnhöfe, sondern auch die komplett umgebauten Bahnhöfe für Fernverkehr: Łódź Fabryczna und Łódź Kaliska.


Schließlich eine gute Nachricht: Lodsch erhält hochmoderne Straßenbahnwagen aus Posen

Die Ausschreibung für die Lieferung von 30 neuen Straßenbahnen wurde abgeschlossen. Es wurde das Vorschlag von Modertrans gewählt, einem stadteigenen Unternehmen der Stadt Poznań, das moderne Niederflurwagen anbietet. Łódź zahlt dafür 269 Mio. PLN. Die Ausschreibung lehnte das billigste Angebot ab, welches durch ein türkisches Unternehmen eingereicht wurde und als sicherer Sieger in dem Wettlauf galt. Die in Posen besonders zu diesem Zweck bestellte Fahrwerkstechnik soll die Fahrt durch die Altstadt erleichtern.

Die Modertrans-Werke begannen mit bescheidenen Anfängen, nämlich mit einfachen Bus- und Straßenbahnreparaturen. Dank der klugen Politik der Stadtverwaltung gab es nach und nach immer mehr Maschinen und hervorragende Fachkräfte bei ihnen. Von der Reparatur bis zur Herstellung von Bauteilen führte ihr Weg. Dann begann die Montage der ersten eigenen Schienenfahrzeuge. Einer der ersten Auslandsaufenthalte haben die Posener in Berlin abgehalten. Die Regierung in Warschau hat Geld gegeben, um die neuesten Technologien zu kaufen und zu entwickeln. Heute erobern die Straßenbahnen der Marke Moderus Polen, und morgen werden vielleicht, wie es mit Solaris-Stadtbussen der Fall ist, (die werden auch in der Nähe von Posen hergestellt) die Hälfte Europas begeistern..



Moderus Gamma LF 01 AC. Artur Andrzej - Eigene Arbeit. Danziger Strzyża. Straßenbahnschleife, Testversion (vom Hersteller nach TRAKO 2017 gemietet) Moderus Gamma Straßenbahn. CCBY-4.0