Friday, April 10, 2020

Książka niczym pocisk czyli żałosna kariera pomagiera Hitlera


Hitler idzie smażyć się w piekle. Co prawda to prawda, ale przydałoby się wiedzieć jak właściwie do tego doszło. Dodam, że wspomnienia Kurta Lüdecke miały zostać wykorzystane w procesie norymberskim jako dowód oskarżenia. On sam też miał zeznawać, ale amerykańscy prawnicy zdali sobie sprawę, że jeżeli wyjdą na jaw pewne okoliczności, purytańska wówczas Ameryka zatrzęsie się z oburzenia nie w tę stronę co trzeba. (flickr.com)








Grudzień 1937. Przynajmniej na pozór nadzwyczaj interesująca opowieść, napisana przez Kurta Lüdecke – obieżyświata i poszukiwacza przygód, organizatora społecznych zbiórek funduszy na wsparcie określonych celów (zbieracza funduszy, fundraisera), a także byłego sympatyka partii nazistowskiej – ukazała się w Nowym Jorku, nakładem wydawnictwa Charles Scribner's Sons. Tytuł wbijał się w pamięć: Poznałem Hitlera. Wspomnienia nazisty, który uszedł przed krwawą czystką. Wydawnictwo zaczęło usilnie ją reklamować.


Autor został przedstawiony jako regularny członek partii Hitlera, a także jako bliski przyjaciel samego Hitlera i to w kluczowym z punktu widzenia rozwoju ruchu nazistowskiego okresie. Jak powiadano w roku 1933 ściągnął na siebie gniew nowego kanclerza Rzeszy. W wyniku tego trafił za kraty, ale osiem miesięcy później udało mu się uciec z obozu koncentracyjnego w Oranienburgu. Jak dodawano w reklamie przygotowanej przez wydawnictwo, od tego czasu mieszka w Stanach Zjednoczonych i ma nadzieję, że uda mu się tam otrzymać azyl polityczny.




Postać spod ciemnej gwiazdy


Przyszły pomagier Hitlera został wychowany w zamożnej rodzinie berlińskiej. Był najmłodszym z trzech synów dyrektora fabryki. Urodzony w roku 1890, jako chłopiec w wieku szkolnym nie miał najmniejszej ochoty przykładać się do nauki. W tym wieku zaczął odczuwać na sobie silny wpływ wieku pary i elektryczności (oraz rozwiązłości). W Europie Zachodniej, a zwłaszcza w Rzeszy Niemieckiej w tym okresie zaznaczał się silnie nawrót do pogaństwa, do gnozy, a także upadek wartości chrześcijańskich w życiu codziennym.


Najwyraźniej jako nastolatek był o wiele bardziej zainteresowany swoją własną, wczesną dojrzałością, tak intelektualną jak i seksualną — także możliwością osiągania na tym tle natychmiastowych korzyści — aniżeli tym czego usiłowano go nauczyć w szkole. Z wielką trudnością, w wieku 17 lat, ukończył szkołę podstawową. Zaniepokojony ojciec co prędzej wysłał nieodpowiedzialnego młodzieńca do pruskiego korpusu Cesarskiej Siły Zbrojnej (Kaiserliche Wehrmacht), w celu odbycia obowiązkowej służby wojskowej.


W okresie po zakończeniu służby wojskowej, były to lata 1909-1914, bez przerwy podróżował po Europie Zachodniej, przebywając jednak głównie we Francji. W swoich wspomnieniach twierdzi, że w roku 1910 udało mu się tam zdobyć majątek dzięki grom hazardowym. Dzięki temu mógł żyć bez trosk materialnych, zajmując się wyłącznie tym co sprawiało mu przyjemność. Jego teczka w berlińskiej prokuraturze mówi jednak co innego na temat źródeł jego wczesnej niezależności materialnej.


Z jej zawartości wynika, że syn fabrykanta wykonywał zawód homoseksualnej prostytutki. Przy tym dobierał sobie klientów – amatorów niektórych, surowo wówczas zabronionych uciech cielesnych – spośród najbogatszych. Po to, aby miał potem kogo korzystnie szantażować. Za takie uciechy wrzucano wtedy do lochu i wysyłano na ciężkie roboty. W przypadku delikatnych dżentelmenów z tak zwanych wyższych sfer, którzy nigdy przedtem nie pracowali ciężko fizycznie, oznaczało to w praktyce wyrok śmierci. Nie było mu zatem trudno nakłonić swoich klientów do wpłacania hojnych sum na jego konto. Wystarczyło że zaczął grozić donosem na policję lub do prasy, co (dla własnego bezpieczeństwa) mógł zrobić z zagranicy. Na przykład przebywając na terytorium Francji, która już wówczas odnosiła się w istocie z dużą tolerancją do tak zwanych mniejszości seksualnych.


Mimo to niektórzy mężczyźni zadurzyli się w tym Ganimedzie, co tłumaczy jego błyskawiczną karierę w kręgach wielkiej finansjery oraz wielkiej polityki


Fakt że ten żigolak mógł sobie żyć bez trosk materialnych nie oznaczał, że nie odczuwał jakiejkolwiek solidarności ze swoją niemiecką ojczyzną, poniżoną i doprowadzoną do ruiny po pierwszej wojnie światowej. Tak w ogóle, trzeba być człowiekiem beznadziejnie głupim albo zupełnie zakłamanym, aby nie zauważyć, że wśród tak zwanych mniejszości seksualnych nie brak patriotów, a nawet nacjonalistów. Dochodził jeszcze do tego pewien specyficzny czynnik. Mniejsza lub większa wrogość wobec Żydów, będących wytrwałymi i wręcz nieznośnymi konkurentami w dziedzinie przemysłu i handlu, była niegdyś na porządku dziennym w rodzinach większości przemysłowców.


Stąd też Lüdecke bez wahania został pracownikiem prywatnej agencji wywiadowczej przemysłowca Henry ' ego Forda z siedzibą w Nowym Jorku. Owa tajna söuüna otrzymała zadanie od swojego szefa, genialnego przemysłowca i reformatora społecznego, aby szpiegować wpływowych amerykańskich Żydów wraz z ich licznymi rodzinami, aby – jeśli zbytnio nadepną Fordowi na odciski – ich możliwości prowadzenia interesów się skończyły albo zostały ograniczone. Henry Ford nie był ani homoseksualistą, ani przyjacielem gejów, ale wiedział, że Lüdecke ma wielu dobrych znajomych, którzy nadają się jako pomocnicy do tego rodzaju działalności w Niemczech, Szwajcarii, Austrii, Francji i we Włoszech.




Kurt L. wiele osiągnął jako tajny agent, co nie jest zaskakujące, jako że tzw. żydoznawstwo dynamicznie rozwijało się w tym czasie w Europie Zachodniej


Jest na to wiele przykładów, które są obecnie bardzo mało znane. Hitlerowcy wykorzystali to po przejęciu władzy i opublikowali całą serię książek, które miały udowodnić szkodliwą rolę narodu żydowskiego w Europie i Ameryce. Wystarczy coś z tego przeczytać, aby zadziwić się ogromną liczbą różnych szczegółów, które również musiały zostać ustalone i zestawione w sposób skryty. Pracowały nad tym setki ludzi.




W tym charakterze przydał się także Hitlerowi i jego ruchowi


Po tym jak usłyszał wypowiedzi Hitlera podczas masowej demonstracji na monachijskim Königsplatz (1922) uznał przyszłego kanclerza i wodza za swojego osobistego bohatera. Wiele lat później napisał: „Jego apel do męstwa niemieckich mężczyzn był jak wezwanie do broni. Ewangelia, którą głosił, to była święta prawda”. Następnego dnia (naprawdę czy rzekomo?) rozmawiał z Hitlerem przez cztery godziny i ofiarował się na usługi sprawy nazistów: „Bez zastrzeżeń [...] oddałem mu swoją duszę”.
(Według angielskiej Wikipedii, hasło: Kurt Lüdecke)




Przez kilka lat ten sprytny człowiek był zwolennikiem hitleryzmu i osobistym pośrednikiem Hitlera


W swojej książce wydanej na wygnaniu wyraźnie wyolbrzymił znaczenie swoich zasług dla sprawy nazistowskiej. Jest oczywiste, że główna część materialnego wsparcia dla ruchu nazistowskiego pochodziła od innych pośredników. Jedynym sprawdzalnym faktem historycznym wydaje się być jego udana misja w Rzymie, u Mussoliniego. W rezultacie faszystowski dyktator Włoch pozwolił dziennikarzom uczynić Hitlera bardziej zrozumiałym dla włoskiej i międzynarodowej publiczności w wywiadzie z wówczas jeszcze mało znanym międzynarodowo fanatykiem z Niemiec. W przeciwieństwie do dzisiejszych czasów, włoski był wówczas powszechnie znanym językiem międzynarodowym.


Do 1933 roku Hitler przyjaźnił się z tym poszukiwaczem przygód i zbieraczem funduszy, który wyświadczał mu rozmaite przysługi, względnie obaj byli po prostu dobrymi znajomymi. Ostatecznie skończyło się to zerwaniem ze strony świeżo upieczonego dyktatora. Były żigolo, którego uprzednie źródła dochodów stopniowo wysychały, zwrócił się do Hitlera z wygórowanymi żądaniami finansowymi. Należy pamiętać, że w ciągu pierwszych dwóch lat swojego rządu „piękny Adi” musiał zmagać się z ogromnym bezrobociem i po prostu nie mógł sobie pozwolić na tego rodzaju wyrazy wdzięczności. Jednak führer musiał za to również w końcu zapłacić swoją cenę.




Te rzekomo wiarygodne wspomnienia byłego nazistowskiego negocjatora były tylko pierwszymi z całej serii książek i filmów, które miały jeden cel...


Mianowicie przedstawienie brunatnego niemieckiego rządu jako o wiele gorzej niż śmiesznego w oczach amerykańskiej opinii publicznej. Ta licząca sobie 833 strony książka aż prosiła się o porównania do stylu, w jakim pisali tzw, historycy senatorscy o pierwszych rzymskich cesarzach. Lüdecke podobnie jak oni snuł rozmaite, prawdziwe i zmyślone opowieści o wstydliwych, nienormalnych przyzwyczajeniach swoich byłych przyjaciół z kierownictwa NSDAP. Także o ich nienasyconej krwiożerczości. Grało to na korzyść tych, którym zależało na tym, by przedstawić rysujący się w Europie niemiecki Nowy Porządek (Neuordnung) w świetle wbijanych ludziom do głowy negatywnych sztamp (sprytnie narzuconego sposobu myślenia).




Miłe złego początki lecz koniec żałosny


Lüdecke drwił sobie z Żydów, ale amerykański Cezar — Franklin Delano Roosevelt, ich ubóstwiał. W wyniku twórca pierwszego pocisku propagandowego wystrzelonego z USA na Niemcy nie mógł uzyskać nie tyłlko amerykańskiego obywatelstwa, ale nawet azylu lub prawa stałego pobytu. Zamiast tego trafił za kraty, a potem do obozu koncentracyjnego. Po wojnie został deportowany do Niemiec Zachodnich, gdzie w roku 1960 zakończył życie doczesne.






No comments:

Post a Comment