Friday, May 31, 2019

Osiemdziesiąt lat temu sanacja zapewniała, że w Polsce nie nastanie nazizm ani komunizm






Odbiornik typu PZTR Echo 232 – jednoobwodowy (reakcyjny) odbiornik radiowy. Wytwarzany w Państwowych Zakładach Tele i Radiotechnicznych w Warszawie. Umożliwiał odbiór wszystkich rozgłośni krajowych, większości europejskich oraz niektórych pozaeuopejskich. Moja ilustracja, opracowana przy wykorzystaniu materiału z domeny publicznej („Dziennik Bydgoski”).


W późnych latach trzydziestych reakcyjne odbiorniki radiowe, a następnie pierwsze superheterodyny produkcji krajowej zaczęły szybko wypierać wciąż jeszcze bardzo liczne w naszym kraju radioodbiorniki kryształkowe. Te ostatnie miały tylko dwa gniazdka słuchawkowe. Natomiast odbiorniki lampowe zapewniały (posiadały wbudowane głośniki) odbiór dla całej rodziny. W ciepłej porze roku często wystawiano je, na prośbę sąsiadów, przez okno na parterze, aby również osoby, których nie było stać na zakup radia, mogły słuchać programów radiowych, w tym zwłaszcza wiadomości z kraju i ze świata.




Te zwiększone możliwości odbiorników radiowych były nader istotne dla ogółu społeczeństwa i jego stosunku do sprawujących władzę

Z drugiej strony surowy reżim sanacyjny, który rządził Polską, nie był skrajną, totalitarną formą porządku politycznego. Słuchanie zagranicznych programów radiowych w żadnym wypadku nie było zabronione. W tamtych czasach wielu ludzi znało jeden, a nawet kilka języków obcych. W szczególności niemiecki i francuski były dość szeroko rozpowszechnione. Tak więc audycje radiowe z Wrocławia, Wiednia, Berlina, Luksemburga, Pragi i Paryża były coraz częściej słuchane w Polsce, zaś mocarstwowe ambicje reżimu Sanacji stawały się wątpliwe w oczach ludzi, którzy byli w stanie zapoznać się z polityką światową z kilku źródeł. Wracając do optymizmu redaktora sanacyjnego dziennika...


Stalo się co prawda inaczej, ale winę za to ponosili naziści i komuniści, a nie wielki marszałek Piłsudski, nieprawdaż?


Czy aby jednak rzeczywiście to pakt Ribbentrop-Mołotow doprowadził do tego, że Ziuk wyznaczył na swoich następców trzech nieudolnych samochwałów, którzy dali się poszczuć lwu na tygrysa i niedźwiedzia?




Tak pisała o tym prasa codzienna


"Wszyscy zainteresowani rozwojem wypadków politycznych żywo komentują artykuł wstępny Gazety Polskiej, w którym wypowiedziano walkę szerzeniu paniki pośród społeczeństwa. Te panikarskie nastroje podsycają głównie powtarzające się plotki o jakimś podobno bliskim już przewrocie."


W omówionym w wielkim skrócie przez gazetę niemieckosocjalistów artykule wstępnym chodziło o wydrukowane w numerze z 4 stycznia rozważania redaktora Ipohorskiego-Lenkiewicza. Oryginalny tytuł brzmiał : Motyw godziny dwunastej. Zawarte w nim twierdzenia wywołały ostrą krytykę ze strony endeckich oraz lewicowych przeciwników sanacji.


"Wspomniana gazeta zajmuje stanowisko wobec tych plotek, pisząc m. in.: «Jedni twierdzą, że znajdujemy się w przededniu czerwonej, marksistowskiej rewolucji, względnie przejęcia władzy przez jakiś front ludowy. Inni znów, że nadchodzi przewrót antyżydowski, narodowy, względnie narodowo-radykalny.» Artykuł wstępny zwraca się ostro przeciwko tym pogłoskom i wskazuje na to, że jakakolwiek rewolucja może być wymierzona tylko przeciwko rządowi"


To ostatnie twierdzenie było rażącym świadectwem umysłowego ubóstwa i niemal bezgranicznej głupoty sanatorów. Uzasadniony był odwrotny pogląd, oparty na wielu doświadczeniach rewolucji i wojen domowych, w tym wciąż jeszcze wówczas nie pokonanej rewolucji komunistyczno-anarchistycznej w Hiszpanii. Z tego powodu oraz ze względu na coraz groźniejszą sytuację międzynarodową los Drugiej Rzeczypospolitej był przesądzony. Historia chyba właśnie się powtarza. Oczywiście ta prawda jest nadzwyczaj niewygodna; tak dla samego rządu jak i dla zorganizowanych grup nacisku, którym hojne przekazy pieniężne na pokrycie kosztów kampanii wyborczej umożliwiają w praktyce kontrolowanie tego kto i jak będzie rządził.




Dalsze rozważania redaktora Ipohorskiego


Obecny rząd nie wykazuje jednak najmniejszych tendencji mogących posłużyć malkontentom jako uzasadnienie zbrojnego przewrotu. Pod adresem narodowców oraz innych, niezadowolonych z polityki Becka kręgów Gazeta Polska» kieruje zapewnienie: «Rząd nie sprzedaje Polski Żydom lub Niemcom.» Zaś wobec socjalistów oraz Polskiego Stronnictwa Ludowego zadaje pytanie: Czy aby rzeczywiście obecny kurs polityki wewnętrznej jest wymierzony w klasę robotniczą?


Rozważania te kończą się zapewnieniem, że państwu polskiemu nie zagraża żaden totalitaryzm, nikt nie myśli o delegalizacji istniejących obecnie partii politycznych ani o zniesieniu obecnej konstytucji, będącej przecież w istocie demokratyczną. Jednakowoż z drugiej strony nikt nie powinien myśleć o powrocie do układów jakie miały miejsce przed przewrotem majowym.”
(Gegen die Diktaturpsychose, „Lodzer Volkszeitung”, 6. Januar 1938, S. 2)




Odpowiedź prasy endeckiej


Patriotyczna część społeczeństwa polskiego nie chce przewrotu, bo wie, że każdy przewrót jest nieszczęściem dla kraju, ale gorąco pragnie, aby ci, którzy odpowiedzialni są za obecny stan rzeczy w Polsce, czym prędzej z widowni zniknęli. Wszyscy tą konieczność rozumieją, tylko oni sami nie chcą jej pojąć. Ratują więc swoje stanowiska, tworząc coraz to nowe dla nich podstawy, ale nadejdzie przecież czas, gdy się pokaże, że i one są za kruche, aby utrzymać ciężar odpowiedzialności.”
(Kpiny, „Dziennik Bydgoski”, 9 stycznia 1938, S. 1 i 2)


Niestety, wskutek głębokich zmian społeczno-politycznych w naszym kraju po roku 1945 język ojczysty zmienił się na tyle, ze powyższe zdania mogą być niezrozumiałe dla współczesnych czytelników. Toteż pozwoliłem sobie napisać je od nowa, używając dzisiejszej polszczyzny:


Patriotyczna część społeczeństwa polskiego nie chce zbrojnego przewrotu, bo wie, że każdy taki przewrót jest nieszczęściem dla kraju, ale gorąco pragnie, aby ci, którzy odpowiedzialni są za obecny stan rzeczy w Polsce, jak najprędzej zniknęli ze sceny politycznej. Wszyscy to rozumieją, tylko oni sami nie chcą tego pojąć. Ratują więc swoje stanowiska, wymyślając coraz to nowe uzasadnienia aby nadal sprawować niemal zupełnie nieograniczoną władzę, ale nadejdzie w końcu czas, gdy się okaże, że nie wytrzymają ciężaru związanej z tym odpowiedzialności.




Te słowa miały okazać się prorocze!


Tak z treści tego artykułu wstępnego jak i z jego krytyki wynikało jednak jasno, że prowadząc politykę rozdawania ziemi, pieniędzy i przywilejów reżim sanacyjny przeciągnął na swoją stronę część społeczeństwa. Korzystając z beznadziejnego skłócenia swoich przeciwników politycznych wykorzystywał sytuację, aby dzielić społeczeństwo i nie dopuścić do jednoczesnego wystąpienia wszystkich niezadowolonych. Na dodatek brakowało wiarygodnych propozycji zastąpienia istniejącego porządku jakimś nowym, który mógłby doprowadzić do szybkiego rozwiązania najbardziej palących problemów państwa i narodu polskiego, jak również licznych mniejszości narodowych.


Najgorsze zaś było w tym wszystkim to, że również obóz rządzący nie miał takiego programu, tak w polityce zagranicznej jak wewnętrznej. Nasz kraj zmierzał prosto do katastrofy, w wyniku której miały się sprawdzić przepowiednie o nastaniu na ziemiach polskich tak brunatnego jak czerwonego totalitaryzmu. Co prawda na początku roku 1938 można jeszcze było podjąć decyzje, które pozwoliłyby jej uniknąć. Warto zaznaczyć, że w tym czasie rząd węgierski już dokonał swojego, realistycznego wyboru.






No comments:

Post a Comment