Sunday, July 21, 2019

Sanacyjne credo 1939: Będziemy walczyć nawet bez sojuszników, do ostatniego obywatela






Polski Naczelny Wódz był zdaje się przekonany, że Warszawa ma równie silną obronę powietrzną jak Londyn. Niestety nie odpowiadało to prawdzie. Jesteśmy silni, zwarci, gotowi! Wojsko Polskie zwycięży! – powtarzał bez przerwy. Od swojego narodu żądał czegoś co na zdrowy rozum było zwyczajnie chore. Swoim tragicznym w skutkach samochwalstwem ściągnął potem na siebie powszechną pogardę.


Prasa zagraniczna zamieszcza sprawozdanie z wywiadu, udzielonego przez Marszałka Śmigłego-Rydza dziennikarce amerykańskiej Mary Heaton Vorse.” 
(Walczyć będziemy w każdym wypadku, nawet bez sojuszników. Wywiad z Marszałkiem Śmigłym-Rydzem, „Słowo. Dziennik wileński”, 20 VII 1939, s. 1)




Kim zatem była ta publicystka?


Według anglojęzycznej Wikipedii: „Mary Heaton Vorse O'Brien (1874–1966) była amerykańską dziennikarką, działaczką ruchu wyzwolenia ludzi pracy, zajmowała się krytyką społeczną i pisaniem powieści, działała wytrwale i z przekonaniem na rzecz pokoju i sprawiedliwości społecznej. Była szermierzem takich spraw jak prawo wyborcze dla kobiet, prawa obywatelskie, pacyfizm (np. sprzeciw wobec I wojny światowej), państwo socjalne, sprzeciw wobec pracy dzieci, zmniejszenie umieralności niemowląt, spory pracownicze i mieszkania na każdą kieszeń.”


Była lewicowo-liberalną, dość radykalną dziennikarką i pisarką. Można nazwać ją osobą z kręgów establishmentu wschodniego wybrzeża USA. Początkowo pisała dla dziennika „Philadelphia Ledger”, ale w 1939 roku była już wolnym strzelcem i sprzedawała swoje wywiady i eseje wielu różnym amerykańskim gazetom. W rezultacie to i owo z wyników jej pracy jest teraz dostępne dla wszystkich zainteresowanych dzięki bezpłatnym archiwom prasowym.


W oparciu o treść tego eseju i wywiadu, który miał wyjaśnić anglojęzycznym czytelnikom całą sytuację wokół Gdańska w formie wywiadu z przywódcą reżimu sanacyjnego, można dojść do wniosku, że Wikipedia również w tym wypadku ma niezbyt dokładne dane. W tym czasie ta kobieta była w oczywisty sposób przekonana, że kolejna wojna światowa może być właściwym rozwiązaniem, a w każdym razie lepszym wyjściem niż hegemonia reżimu nazistowskiego w Europie Wschodniej.




Starsza pani wysławiała pod niebiosa marszałka i jego niezłomny naród


Marszałek Polski ma wyjątkową pozycję. Nie ma nikogo innego, żadnego innego szefa sił zbrojnych, dającego się porównać do naczelnego wodza, którego pozycja i prestiż stawiałyby go na równi z marszałkiem Śmigłym-Rydzem. Marszałek jest niczym serce Polski. Jest spadkobiercą wielkiego i uwielbianego Piłsudskiego oraz mianowanym przezeń następcą. W oczach prostych ludzi w całym kraju marszałek uosabia Polskę. Jest wodzem ich armii, która strzeże ich wolności i niepodległości, które są dla nich droższe niż cokolwiek innego, nawet ich własne życie.”






Ludzie zamożni nie byli zdani na krajowe źródła informacji i zdawali sobie nieco lepiej sprawę z całej sytuacji. Wiele tysięcy zamożnych obywateli polskich chętnie korzystało z ofert takich wycieczek, by dostać się do miast portowych w Europie Zachodniej, a tam wsiąść na parowiec pasażerski i wyjechać na stałe do Ameryki Południowej. Co odważniejsi chcieli tylko przeczekać najgorsze tygodnie w europejskich krajach neutralnych, aby potem, kiedy skończą się najgorsze bombardowania, doprowadzić z powrotem do porządku swój majątek nieruchomy.


Marszałek Śmigły-Rydz przyjął mnie bez zbędnych ceremonii w swoim w niewyszukany sposób umeblowanym gabinecie w siedzibie sztabu generalnego (G. I. S. Z.) i natychmiast zaczął omawiać sprawę Gdańska.”




Sprawa Gdańska – niezbędny dla Polski


Wyczerpiemy wszystkie metody rozwiązania kwestii Gdańska w sposób pokojowy, ale o ile Niemcy trwać będą przy swoich planach Anschlussu [bezpośredniego włączenia Wolnego Miasta do Rzeszy Wielkoniemieckiej] Polska podejmie walkę, nawet gdyby miała się bić sama i bez sojuszników. Cały naród jest zgodny co do tego. Jest on gotów walczyć o niezawisłość ojczyzny do ostatniego mężczyzny i ostatniej kobiety, bo gdy mówimy, że będziemy się bić o Gdańsk rozumiemy przez to, że będziemy walczyć o naszą niepodległość.


Gdańsk jest koniecznym dla Polski. Kto kontroluje Gdańsk kontroluje nasze życie ekonomiczne. Nasz handel płynie przez Gdańsk i Gdynię. Kto kontroluje Gdańsk kontroluje Gdynię. Posiadamy tylko małe ujścia [dostęp] do morza – 140 km. W ubiegłym roku 16 milionów ton naszego stałe rosnącego handlu [zagranicznego] przeszło przez te dwa porty.”


Marszałek nie wspomniał o rozmiarach i znaczeniu wielkości polskiego eksportu, odbywającego się drogą morską – w roku 1938 wyrażał się liczbą ponad 12 milionów ton. Natomiast – mimo faktu że port w Gdyni został rozbudowany tak, iż stał się największym portem morskim nad Bałtykiem – znaczenie Gdańska dla Polski rzeczywiście wciąż jeszcze było ogromne. Przechodziło tamtędy 41 setnych polskiego wywozu morskiego, który zapewniał Drugiej Rzeczypospolitej największe źródło jej dochodów dewizowych, a mianowicie zapłatę za węgiel kamienny, sprzedawany do krajów skandynawskich, Włoch i Argentyny.


Zajęcie Gdańska przez Niemcy byłoby aktem, przypominającym nam rozbiór Polski. Z tego powodu zarządziłem przed 4 miesiącami mobilizację, gdy kanclerz Hitler ponowił swe żądania, dotyczące Gdańska i Pomorza. Proszę mi wierzyć, że mobilizacja ta nie była tylko demonstracją. Byliśmy wtedy gotowi do wojny.”




Silni, zwarci, gotowi!

Zapytałam marszałka, czy zechciałby powiedzieć kilka słów na temat sytuacji wojskowej Polski. Odpowiedział z ledwie zauważalnym uśmiechem: «Polska armia nie jest tak duża jak niemiecka, ale jest to całkiem dobra armia. Zaś w przypadku wojny każdy mężczyzna i każda kobieta w każdym wieku będzie żołnierzem polskim.»
 
I asked the marshal if he would care to say a few words about Poland’s military situation. He answered with a little smile: «Poland’s army is not as big as Germany’s, but it is a pretty good army. But in case of war, every man and every woman of whatever age would be a soldier of Poland.»"




Wkroczenie wojsk radzieckich dwa miesiące później miało się dlań okazać ogromnym zaskoczeniem


Małe państwa bałtyckie raczej nie będą chciały zbytnio się eksponować [wysuwać przed szereg] i zachowają ścisłą neutralność. Jeśli chodzi o Rosję, mamy pakt o nieagresji i umowę handlową z tym krajem, ale dostawy surowców stamtąd niewątpliwie zależą od szeregu warunków. Rosja będzie chciała jak najmocniej wykorzystać obecną sytuację.”



Pewien dziennikarz opublikował w jednej ze lwowskich gazet list otwarty do Hitlera


W Polsce nikt się pana nie boi. |...] Zapewne może pan rozpocząć wojnę. Dziwi nas wprawdzie, że pan tego nie uczynił wcześniej, gdy łańcuch traktatów obronnych jeszcze nie opasywal Niemiec, gdy polski przemysł wojenny dopiero przestawiał się na wzmożoną produkcję, podczas gdy pogotowie pańskie [siły i środki, przy pomocy których Trzecia Rzesza mogła rozpocząć i prowadzić wojnę] dochodziło już do granic maksymalnych [granic możliwości]. Zdaje się nam, że choć pan gardzi pacyfizmem, z tą decyzją wojenną jakoś panu ciężko idzie.”


Względnie, przekładając na dzisiejszą polszczyznę:


W Polsce nikt się pana nie boi. |...] Zapewne może pan rozpocząć wojnę. Dziwi nas wprawdzie, że pan tego nie uczynił wcześniej, gdy sojusz polsko-francusko-brytyjski jeszcze nie okrzepł i nie spowodował okrążenia Niemiec, gdy polski przemysł zbrojeniowy jeszcze nie pracował na pełnych obrotach, podczas gdy przygotowania Trzeciej Rzeszy do wojny doszły już do granic możliwości. Zdaje się nam, że choć pan gardzi pacyfizmem, podjęcie decyzji o rozpoczęciu wojny jakoś panu ciężko przychodzi.
(I cóż dalej, Panie Kanclerzu? List, który może dojdzie do Hitlera, „Głos Poranny”, 30 czerwca 1939, S. 2)


Polska prasa oraz zgromadzenia w Polsce były pełne takich gołosłownych twierdzeń oraz pogróżek pod adresem najbardziej niebezpiecznego spośród ówczesnych wielkich mocarstw europejskich. Ta kampania propagandowa trwała przez pól roku; od lutego do pierwszych dni września 1939 roku.




Ta idylla nie mogła jednak trwać zbyt długo


Wojna stała się nieunikniona. Dostrzegali to jednak tylko nieliczni. „Lipiec roku 1914 pod niejednym względem przypomina lipiec roku 1939. Wtedy również w powietrzu nagromadziły się chmury, a zgnębiona ludzkość nasłuchiwała trwożliwie, kiedy na jej głowy spadnie niszczący piorun wojny. I wówczas podobnie jak dziś, były wysiłki, aby ocalić pokój, aby nie dopuścić do strasznej klęski — mordowania się narodów.


(Z. Felczak, Zwycięstwo solidarności narodowej, Dziennik Bydgoski, 16 lipca 1939, s. 1)




No comments:

Post a Comment