Oczywiście doskonale rozumiem, że jest wielu takich, których postępujący upadek Niemiec nie martwi, a wprost przeciwnie. Wręcz szkoda mi czasu na polemizowanie z tym i przypominanie skąd i jak wzięły się w języku ojczystym takie słowa jak: pług, żołnierz, mistrz czy kamrat. Na dzień dzisiejszy liczy się przede wszystkim to jedno: ci, którzy chcą zmiażdżyć wszystkich, co nie godzą się na całkowity upadek Niemiec, gdy tylko osiągną swoje cele za Odrą, podniosą ręce na Polskę.
„Polski
International – precz z faszystami!”
Można
różnie nazywać tę grupę ludzi, która wykrzykiwała to hasło
przez płot, postawiony na wieczną pamiątkę wzdłuż linii
niesławnej pamięci Muru Berlińskiego. Biorąc pod uwagę, że
wtrącają się w sprawy innego kraju europejskiego na jego szkodę i
wstydzą się przy tym własnych barw narodowych, a za to wywijają
tęczowymi albo czerwono-czarnymi flagami, raczej nie są to
polscy patrioci. Prędzej należy spodziewać się, że mogliby
powtórzyć w jakiś sposób wyczyny Juliana i Feliksa, zwanego
żelaznym.
Szef
Alternatywy dla Niemiec w Berlinie – polityk pochodzenia polskiego,
o celach marszu sprzeciwu
Georg Pazderski – szef organizacji krajowej Alternatywy dla Niemiec (AfD) w Berlinie: „Chcemy to wyraźnie pokazać: mamy już tego wszystkiego po dziurki w nosie. Żądamy polityki prowadzonej w naszym interesie – ludzi, którzy ciężko pracują i płacą podatki. Polityki opartej na wolności i prawdziwej tolerancji, a przede wszystkim na sprawiedliwości. Niech w tym kraju wreszcie zapanuje sprawiedliwość!”
Tylko
obecność i ciężka praca niemieckiej policji (złożonej w
znacznej mierze ze Słowian) zapobiegła fizycznej rozprawie z ludźmi
prawicy narodowej
Demonstracja
miała ruszyć w samo południe, a już w godzinach przedpołudniowych
policjanci musieli się nabiegać jak sportowcy na olimpiadzie. Na
dodatek w rynsztunku do tłumienia zamieszek – czyli w czymś w
rodzaju nowoczesnych zbroi. Przez całe przedpołudnie lewackie
bojówki w czarnych dresach podejmowały zaciekłe próby
dostania się na planowaną trasę pochodu. Trasę prowadzącą od
dworca głównego do Bramy Brandenburskiej. W wyniku przemarsz
zwolenników Alternatywy dla Niemiec trzeba by odwołać, bo
nieżyczliwe tej partii władze administracyjne zapewne nie
wyraziłyby zgody na nagłą zmianę jego trasy.
Ze
względu na to, że policjanci, wśród których jest od dobrych paru
lat mnóstwo Czechów,
obywateli pochodzenia rosyjskiego, a także
naszych rodaków,
wymusili przestrzeganie prawa do zgromadzeń, dochodziło do takich
oto scen:
Trzy łata temu we
Frankfurcie nad Menem, gdzie postawa policji była inna, tzw.
kontrdemonstranci otaczali zgromadzenia swoich wrogów, by zagłuszać
ich przemówienia, a udających się na dworzec kolejowy obrzucać
kamieniami
o wielkości pięści.
W ten sposób stłumiono ruch PEGIDA w Niemczech zachodnich.
„Wszystkich
was pozabijamy i do Szprewy powrzucamy!” – tak przywitał
przywódców AfD tłum kontrdemonstran-tów, zgromadzony na drugim
brzegu tej rzeki.
Czy Unii
Europejskiej zagraża totalitaryzm?
Wszelkiego rodzaju środowiska tzw. kontrkultury, które wręcz rozkwitają w byłym Berlinie Zachodnim i na zachód od dawnej granicy wewnątrzniemieckiej, nie odnoszą się do AfD jako do przeciwników politycznych. Ich nastawienie przypomina raczej to, co odczuwali i praktykowali ubecy w stosunku do zbrojnego podziemia antykomunistycznego. Nazis raus! - Naziści precz! Ten nawet nie okrzyk, ale ryk towarzyszył Marszowi Przyszłość Niemiec na całej jego trasie. Okrzyk mający tyle samo wspólnego z prawdą co oskarżenia narodu polskiego o wymordowanie części narodu żydowskiego na terenach okupowanych przez Trzecią Rzeszę.
Jest to
związane z ideologią pokolenia
1968,
która jednoznacznie łączy młodych gniewnych i starych,
politycznych wyjadaczy. Kiedy w latach sześćdziesiątych i
siedemdziesiątych na Zachodzie stały się modne tezy pochodzącego
z Niemiec amerykańskiego filozofa Herberta
Marcusego,
było jasne, że jest to nowe
wydanie bolszewizmu i jakobinizmu.
Pokolenie studentów z roku 1968 jest obecnie u steru wielu rządów.
Wprowadza w czyn tezy swego mistrza: nienawiść do gospodarki
rynkowej, dążenie do likwidacji (uznanych za prawdziwą ostoję
reakcji) ludzi pracy najemnej i ich tradycyjnych rodzin, kompleks
winy wobec ludów kolorowych. Narastanie niezwykle ostrych
sprzeczności w niesuwerennej UE jest zapewne procesem
nieodwracalnym.